sobota, 17 grudnia 2016

Łzy ,łzy towarzyszyły mi cały tydzień .Miałam odwiedziny kilku koleżanek(oczywiście nie jednego dnia) i nie wiem może się zmówiły ? ale nie przecież każda ma inny problem ,no to jak ??
Jedna z dziećmi ,druga z byłym mężem ,trzecia ze zdrowiem .I płakały ,i żaliły się ,ja próbowałam robić dobrą minę ,pocieszać ,coś -że to minie ,poczekaj ,na pewno będzie lepiej ,przecież wszystko co złe kiedyś się kończy i coś o szczęściu ,że przyjdzie .Gadałam jakieś dyrdymały .
W sumie to ja nie wiem jak pocieszyć ,gdybym to umiała to sama bym była zdrowsza ,szczęśliwsza .Ale wychodziły ode mnie zadowolone to "git"
A dziś ja po tym tygodniu nagromadziło się we mnie tych emocji i wybuchnęłam płaczem przy mężu .Ryczałam jak "bóbr" i "jękoliłam " nawet nie wiem o czym .


Podobno żeby być szczęśliwa nie można oglądać się na wczoraj i nie wyglądać jutra .
Wiem ,że patrząc w tył niczego dobrego nie osiągnę ,a jutra się obawiam  (troszkę) bo wiem jak wygląda moje dziś !









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz