piątek, 9 września 2016

Wczoraj nie miałam czasu ,bo mój mąż oszalał ,a ja razem z nim :))))))))))))
Byliśmy w Mińsku ,żeby pozałatwiać sprawy urzędowe (tzn.Emil załatwiał ,a ja czekałam w samochodzie ).Pozałatwiane ,no to mąż stwierdził ,że może śliwek kupi .wyszedł ...wrócił (jaka akcja) i kupił jeszcze tylko trochę :10 kg.ogórków  ,2 kg.malin ,bo Antek lubi, 10kg. śliwek -trochę,to się nazywa trochę . Roboty miał do późnego wieczora ,ja próbowałam dotrzymać mu choć towarzystwa ale co jakiś czas padałam na łóżku wycieńczona .
Nasza spiżarka pęka powoli w szwach ,a mojemu mężowi jeszcze mało . -Coś jeszcze bym zrobił ,a to już jutro pomyślę co>?

Paraolimpiada się zaczęła ,oglądam żeby  nie było, mamy już medal  .
Dużo to i tak nie zobaczę ,bo dziś mąż tnie drzewo na krajzedze  (to taka maszyna z piłą tarczową najczęściej wykorzystywana do cięcia drzewa ,jakby ktoś nie wiedział) no i jak on tnie to nie działa telewizor .Taka złośliwość rzeczy martwych!:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz