poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Dziś  znów dzień z tych leniwych .
Niby robię coś ,gotuję swoją "specjalność" tak zwaną "zupę węgierską" .Z Węgrami to ma tyle wspólnego co ja z Urszulą Dudziak (tak mnie nazywali na ostatnim pobycie na rehabilitacji) ale jest pyszna tak mówią wszyscy ,którzy ją jedzą :) Dlatego ją gotuję (bo lubię jak mnie chwalą).
A ,wczoraj moje ego było" połechtane "na maksa ,przyszła do nas ciocia mojego męża która od lat mieszka w Anglii ,jest tam psychologiem -do rzeczy- no i powiedziała ,że dobrze wychowaliśmy dzieci ,że odwaliliśmy kawał dobrej roboty ,bo nasze dzieci są dobrze przygotowane do życia ,a to nasza zasługa ! Jak to mówiła to ja rosłam i rosłam ,mąż też był zadowolony w końcu , kto jak kto ale ona wie co mówi . Prawda :-)
Musi nas częściej odwiedzać ,dobrze nam to robi (zwłaszcza mi) :-))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz